20 faktów o mnie, o których dotychczas chyba nie mówiłam ani nie pisałam! Koniecznie daj znać w komentarzu który fakt Cię zaskoczył!
- Urodziłam się na Górnym Śląsku. Moja Mama pochodzi ze Śląska, Tata z Mazur. Umia godać po Ślunsku, ale ni godom na co dziyń. Rozumia raczyj wszyćko :) Mogemy kedyś se pogodać na jakim lajwie!
- Mam krzywą przegrodę nosową (chyba od urodzenia, albo kiedyś dostałam w nos, tylko nikt się nie przyznał, że to zrobił), przez co nie oddycham przez nos. Potrafię to robić, ale nie jest to dla mnie wygodne i optymalne. Kiedy zasypiam lub robię coś co mnie pochłania - mam rozchylone usta, bo tylko przez nie wtedy oddycham (jako dzieciak zasypiałam z otwartą buzią i budziłam się z chusteczkami w ustach - dziękuję w tym miejscu moim kuzynom).
- W szkole zawsze miałam zachowanie wzorowe, mimo że byłam strasznym diabełkiem. Po prostu byłam bardzo cwana. Przed nauczycielami udawałam grzeczną, a z przyjaciółkami zawsze broiłam. Swoją drogą - nauczyciele bardzo mnie lubili, bo angażowałam się w życie szkolne, pomagałam często w organizacji itd. Opłacało się :)
- W pierwszej gimnazjum byłam zagrożona z matematyki. W trzeciej gimnazjum miałam 5 na świadectwie! :) Trafiłam na fantastyczną nauczycielkę, która nauczyła mnie kochać matematykę i choć jestem absolutnym humanistą - matę kocham wciąż, tylko bez wzajemności :)
- W gimnazjum trenowałam tenis stołowy. Mam nawet trzy medale w tym jeden złoty :)
- Zanim zaczęłam pracować dla WK, dwa lata pracowałam na strefie ekonomicznej w Gliwicach na stanowisku Kontroler Jakości. Była to praca na trzy zmiany: od 6 do 14, od 14 do 22 i od 22 do 6 rano. Zarabiałam najniższą krajową czyli na tamten czas około 1500zł.
- Zaczynałam 4 kierunki studiów i tylko jeden kontynuuję. Zaraz po maturze zaczęłam studiować fizjoterapię jednak ze względu na brak samochodu i tragiczne dojazdy (z mojej wsi nie miałam połączenia do Katowic, więc musiałam wstawać o 5 by zdążyć na 8 na zajęcia, które kończyły się po 20, a ostatni autobus powrotny miałam przed 19) zrezygnowałam i nie żałowałam ani razu - nie nadawałabym się do tej pracy.
Rok później złożyłam papiery na Zarządzenie Sportem, ale 2 tygodnie przed rozpoczęciem roku akademickiego dostałam telefon, że ze względu na małą liczbę chętnych - kierunek nie zostanie otwarty. Tuż przed Gastronomią studiowałam jeszcze Wychowanie Fizyczne na AWF w Katowicach. Nie jestem w stanie podać logicznych powód rezygnacji. Po prostu czułam się tam bardzo źle. Od początku miałam przeczucie, że to nie jest to co chcę robić. Zrezygnowałam po miesiącu i choć bardzo upadła wtedy moja samoocena (krytykowałam sama siebie, że jestem za słaba na studiowanie) - tej decyzji również nigdy nie żałowałam, a rezygnując poczułam ogromną ulgę, także czasem warto posłuchać intuicji i serducha, serio <3 - W dzieciństwie, mając około 6-7 lat postanowiłam razem z moją sąsiadką, że otworzymy schronisko dla zwierząt. Posiadałyśmy kilkanaście desek, które zostały z budowy ich domu i miały one tworzyć ściany, podłogę oraz dach. Nie pamiętam dokładnie dlaczego interes nie wypalił :) Niemniej trochę mnie to rozczula, że 6 letnia Agaciasta chciała schronisko i 24 letnia Agaciasta wciąż chce schronisko. Teraz tak łatwo nie odpuszczę :)
- Byłam bardzo pechowym dzieckiem - zapewne przez moje roztrzepanie i nieuwagę, ale to zawsze mnie przydarzały się nieprzyjemności. Jeździliśmy z kuzynami na motocyklu z moim wujkiem i to właśnie ja z niego spadłam. Skakaliśmy z usypanej górki kto dalej i zamiast skoczyć w przód - skoczyłam w górę, zahaczając wargą o sznury do suszenia prania, rozcinając sobie wargę. Pomagając dziadkowi w lesie to na moją nogę spadła gruba gałąź. Biegając sto tysięcy razy po schodach z kuzynami - tylko ja z nich spadłam. Krojąc bułkę, przecięłam sobie dłoń tak mocno, że konieczne było założenie szwów. Rozpoczynając naukę jazdy na nartach uderzyłam w barierkę i moc uderzenia rozerwała mi skórę na tyle, że znów koniecznie było szycie… Masakra!
- Od zawsze bardzo podobało mi się imię Zuzia. Od najmłodszych lat wszystkie lalki nazywałam “Zuzia”. Dopiero mając 10-12 lat dowiedziałam się, że miałam mieć tak na imię (mama z siostrą bardzo chciały, ale tata zaprotestował), zostałam więc Agatą. Nic jednak straconego. W tym roku urodziła się moja siostrzenica - Zuzia <3
- W drugiej klasie podstawówki nauczyłam się robić szpagat. Byłam tak dumna z posiadanej umiejętności, że chwaliłam się nią bez przerwy. Na lekcjach, na przerwach, przed szkołą, po szkole, zawsze! Nie widziałam w tym nic złego, to przecież ogromny sukces! Po latach wszystkie koleżanki z klasy przyznały, że nienawidziły tego mojego szpagatu i bardzo się cieszyły kiedy w końcu wyczerpała się moja zajawka. Przepraszam Dziewczyny <3
- 14 lat temu we Władysławowie, Rodzice kupili mi torebkę - pieska. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ta torebka wyglądała dokładnie tak jak teraz wygląda mój pies - Milka.
- Byłam zakochana w Michale Wiśniewskim (jak pewnie większość dziewczyn z mojego rocznika). Chyba przez tą wczesną, dość kontrowersyjną miłość, zafascynowałam się nietypowym wyglądem. Odkąd pamiętam podobały mi się kolczyki, kolorowe włosy i tatuaże. W tej kwestii nic się nie zmienia, tylko kocham innego Michała :)
- Zawsze zasypiam z misiem (chyba, że mam obok dużego Misia to sobie daruję pluszaki, bo się nie mieścimy). Oczywiście w dzieciństwie miałam swojego ulubieńca, ale któregoś wieczoru pomyślałam, że reszta pluszaków musi być strasznie smutna, że śpię tylko z jednym miśkiem. Wzięłam więc do swojego dziecięcego łóżka wszystkie pluszaki jakie miałam (czyli grubo ponad 30 stworków) i kilka nocy spałam ze wszystkimi na raz, żeby żaden nie czuł się odrzucony. Koniec końców wygoda wygrała z empatią :D
- Nigdy nie miałam żadnego złamania. Miałam jedynie mocno potłuczone żebra, bo zostałam kiedyś pobita (długa historia).
- Gdy byłam mała miewałam koszmary prawie każdej nocy. Śniły mi się naprawdę straszne rzeczy i bałam się zasypiać, bo często budziłam się z płaczem. Któregoś wieczoru mama doradziła mi żebym pomodliła się do Pana Boga o dobry sen. Wiem, że to brzmi jak bajeczka, ale od tamtego dnia modlę się o to codziennie i nie miewam koszmarów :)
- Choruję na niedoczynność tarczycy od ponad 4 lat (wtedy została zdiagnozowana). Prawdopodobnie jest to pozostałość po anoreksji i późniejszych zaburzeniach. Codziennie przyjmuję hormony.
- Nie mam orientacji w terenie, ale to tak całkowicie! To, że w lesie się gubię to jeszcze nic, ale potrafię się zgubić w centrum handlowym - wchodzę do sklepu i już nie wiem z której strony przyszłam. W Warszawie często błądzę między blokami, bo nie pamiętam gdzie mam iść. Plus jest taki, że robię dużo dodatkowej aktywności. Minus taki, że dostaję zawału serca kilka razy w tygodniu, wyobrażając sobie siebie jako wiecznego tułacza.
- Nienawidzę natki pietruszki! Jestem świadoma jej wszystkich zbawiennych właściwości, ale natka pietruszki to jedyny pokarm, który wywołuje u mnie odruch wymiotny, serio. Nienawidzę jak w restauracjach podają rosół z pietruszką :(
- Uwielbiam grać w gry komputerowe. Tibia, LOL, WarRock, Lineage 2, Dofus, Flyff, CS. Od lat tego nie robię, bo kompletnie nie mam czasu na tego typu przyjemności, ale grałam ostro przez całą podstawówkę i gimnazjum. Wrócę na emeryturze!